cross-postowane z: https://szmer.info/post/142324
Poniedziałek, tuż po godz. 6. Zuzanna Kuran, nauczycielka z Sieradza, wiezie samochodem niepełnosprawna córkę - 23-letnią Kaję - do swojej mamy. Tam zostawia auto, którym jej przyjaciele wożą Kaję na rehabilitację.
Nauczycielka idzie na przystanek, o 6.50 wsiada do autobusu, którym przez blisko godzinę jedzie do Włocina-Kolonii. O 8 rozpoczyna dwugodzinne zajęcia z uczniem, potem przez pół godziny, zgodnie z planem, jest dostępna dla ucznia i jego rodziców. O 10.30 wyrusza pieszo do Polesia. To 8 km, musi się śpieszyć, bo o 12.30 zaczyna kolejne zajęcia, również trwające 2 godziny. Po ich skończeniu musi jeszcze dojść 4 km do Wrzącej, skąd o 15.30 odjeżdża autobus do Sieradza. Do miasta wraca o 16.30. 4,5 godziny zajęć, 5 godzin podróży.
To nie scena z pozytywistycznej noweli, ale zwykły dzień nauczycielki Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Sieradzu.
Zuzanna Kuran z dziećmi niepełnosprawnymi pracuje od 2004 roku, do niedawna na miejscu, w Sieradzu. Ale na nowy rok szkolny otrzymała przydział zajęć indywidualnych w miejscowościach Włocin-Kolonia i Polesie. Miejscowości te są od siebie oddalone o 8 km i nie kursuje pomiędzy nimi żadna komunikacja publiczna.
- Dyrektorka szkoły doskonale zna moją sytuację, prosiłam o zmianę grafiku - mówi Zuzanna Kuran. Na próżno.